sobota, 8 kwietnia 2017

DZIEŃ ŚWISTAKA

dzień świstakaNo i wystartowałam na opiekę. Nie, żebym marzyła o tej pracy, ale pracę, którą podjęłam tydzień wcześniej, rzuciłam po 2-óch dniach. Pisałam o tym w poście: WÓZKI WIDŁOWE
Tak na cito,  wyskoczyła mi opieka. 
Do tej pory, jakoś odpadałam w przedbiegach, bo brak doświadczenia ustawiał mnie, na przegranej pozycji. Summa summarum, zrezygnowałam już z tego rodzaju pracy... aż, tu nagle bach.... wyjazd i to daleko. Firma z której wyjechałam, lekko przekłamała mój profil, bo dołożyła mi rok doświadczenia w tego typu pracy. Ja zielona jak młody groszek, a tu masz: doświadczona opiekunka. Moja chlebodawczyni pokazała mi mój profil, ale podkreśliła, że zdecydowała się na mnie, nie ze względu na owo doświadczenie, ale ze względu na fakt, iż jestem od niej o 1 dzień starsza. Nie chodzi o ów 1 dzień, ale o jakąś jej wewnętrzną pewność, że będę w charakterze podobna do niej. Oczywiście podopieczna nie miała wiele do powiedzenia, bo tak naprawdę decydują dzieci, które za ową opiekę płacą. 
Przyznam, że moje chlebodawczyni bardzo mi się spodobała. Owszem, była zestresowana trochę, bo starała mi się przekazać wszystko i jak to zwykle w tych wypadkach bywa, o połowie spraw zapomniała. Dlaczego wyjechałam na cito? Ano, pani, która tu pracowała przesiliła się wkładając wózek inwalidzki do samochodu i coś jej pękło. Nie jest istotne co, ale pękło. Wiadomo, lekarz i wyjazd do Polski, bo zdrowie jest najważniejsze. Zostawiła list z rozkładem dnia podopiecznej i telefon kontaktowy do siebie, w razie potrzeby. Pogadałam z nią zresztą i bardzo dobrze, bo wyszło parę spraw, o których nikt mnie nie uprzedzał. Ani agencja, ani rodzina. Nie powiem, syn po kilku dniach mi powiedział, że mama potrafi robić fajne numery w nocy: rozbiera się do naga, ściąga poszewki, rozwala całą pościel itp. Bywa też bardzo agresywna. Nie bez powodu dostaje otumaniający syropek na sen. Wczoraj na skutek decyzji lekarza, podałam jej zmniejszoną dawkę. Syn był w strachu, jak to też przebiegnie noc. Na całe szczęście obyło się bez "przedstawienia", jedynie musiałam ją zaprowadzić do toalety o 3-ciej w nocy. Niby nic, ale jednak przerwany sen. 
Generalnie pani ma lekką demencję. Niekoniecznie wiem, co to za utrapienie, tyle co  w necie wyczytałam. Panią postrzegam pozytywnie, bo jak na osobę z demencją jest całkiem mądra..... rzekłabym nawet schlau, co oznacza: i mądra i przebiegła i chytra, w sensie lisiego sprytu. Bada mnie i testuje równo. Jak na osobę z demencją jest trochę zbyt przebiegła. 
Dzień jest podobny do dnia. Dzień świstaka normalnie. Męczy mnie wymyślanie obiadów dla 4-5 osób z których jedna nie może jeść kalafiora, brokułu, (ciekawe, że może jeść groszek i fasolkę?), a druga ma uczulenie na jajka i cytrusy.
Uważam, że praca jest męcząca i to bardzo. Pomieszanie z poplątaniem:  opiekowanie się osobą wymagającą pomocy, a jednocześnie bycie typową Dienstmädchen vel "kurą domową". 
Przyznam, że mam wrażenie, że czas mi przecieka przez palce, bo "tyle!!!!" zrobiłabym w domu, a siedzenie, pilnowanie podopiecznej jest nużące. 
Medal z kartofla temu, kto w takiej pracy się odnajduje. Drzewiej, tego typu praca bardzo by mi leżała, teraz już niekoniecznie. 
Moja bardzo leciwa koleżanka chętnie przebywała z ludźmi młodymi. Zwykła mawiać, że przy młodych czuje się młoda. Ja, na skutek stałego przebywania z leciwą osobą, zaczynam czuć się starawo i jakbym sobie uświadamiała, że za kilka lat czeka mnie podobne samopoczucie, a to, niekoniecznie jest dobre dla mojej psychiki. 
Mam pełną świadomość, że starość jest jak najbardziej normalna, ale otaczanie się nią na co dzień, na chwilę przed swoją starością, nie jest zbyt pozytywne. Tak uważam. 
Mam wiele podziwu dla bliskich, że tak dbają o swoich rodziców, że tak się o nich troszczą. Już sam fakt, że zatrudniają opiekunkę, dobrze o nich świadczy. To wszystko są przecież ogromne koszty. Rodzina u której pracuję nie jest biedna; stać ich na wszystko. I na opiekę nad matką też. Nie, żeby im się przelewało, ale starcza im na wszystko. Ich schorowana matka wraz z nie żyjącym już ojcem, założyła firmę w której do dzisiaj jeden z synów pracuje, a drugi szefuje. Mają za co być wdzięczni matce i już nieżyjącemu ojcu.
Cóż, mogę dodać jeszcze? Jest to praca dla ludzi o silnej psychice, o niekoniecznie dużej dozie empatii, aczkolwiek miłych, wyrozumiałych i cierpliwych. Natomiast Ci, którym praca na produkcji nie służy, którzy niekoniecznie lubią przez bite 15 godzin zrywać truskawki czy ogórki, świetnie się w tej pracy odnajdą. Jeśli trafią na mało uciążliwego podopiecznego, to będą mieli naprawdę fajnie, bez mała jak w domu.... a czasem nawet lepiej.



PODPIS

2 komentarze:

  1. Pani Ellu,

    życzę wytrwałości i dużo siły, bo z tego co Pani pisze, będą potrzebne.

    Pozdrawiam gorąco

    P.S. Znajduje Pani jeszcze czas na wróżenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i owszem, znajduję!!! Właściwie, to bez mała każdego wieczoru wróżę... najczęściej przez telefon lub skypa. Gorzej z pisaniem postów... tu już sprawa wygląda gorzej. Zresztą ostatnio trochę się z postowaniem zapuściłam, ale to też związane jest z wróżeniem, bez mała non-stop. W razie "wu" to jak najbardziej, karty postawię, ale opis będzie krótki i na e-mail.
      Cieplutko pozdrawiam
      Ps. Tak jak napisałam w poście: praca nie dla każdego..... i dla mnie niestety NIE. Dam radę, bo muszę.

      Usuń

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...